piątek, 21 sierpnia 2015

Od Ash'a CD Jonathan'a

-Nic się... Nie stało...- powiedziałem trochę niepewnie.
Ten dzieciak był trochę dziwny. Odwróciłem głowę i już chciałem iść, ale nadal czułem jego wzrok na sobie. Starałem się nie zwracać na to zbytniej uwagi. Westchnąłem cicho i sięgnąłem ręką do kieszeni. Nadal była tam tak bardzo nielubiana przeze mnie pustka. Wziąłem głęboki oddech. Odwróciłem się w stronę chłopaka za mną, który jeszcze siedział uśmiechając się.
- Masz może fajki?- spytałem ni stąd ni z owąd.
- Hm?- spojrzał na mnie, jakby przez chwilę był nieprzytomny.
Pomyślałem że może ma coś z głową, więc kucnąłem naprzeciwko niego.
- Spytałem. Czy. Masz. Papierosy- powoli powtórzyłem moje wcześniejsze pytanie.
- Aaa o to chodzi...- przechylił głowę lekko w bok po czym dodał- Nie, nie mam- uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Yhh szkoda...- westchnąłem cicho.
- Ale mogę poszukać- szybko dopowiedział.
- Co? Myślisz że takiemu dzieciakowi jak ty sprzedadzą papierosy?- zaśmiałem się.
- Wypraszam sobie. Mam już skończone siedemnaście lat- oburzył się, co mnie zaskoczyło.
Chłopak dużo niższy ode mnie miał siedemnaście lat. Jakoś ciężko mi było w to uwierzyć, no ale dobra. Rozejrzałem się po okolicy. Jak zwykle. Pustki na rynku, ale za to tłumy ludzi siedziały w barach i różne stwory czaiły się w zaułkach. Wolałem nie zostawiać go samego. Jeszcze coś zrobią temu chudzielcowi. Pociągnąłem go za rękę żeby wstał.
- Gdzie idziemy? Na spacer?- zapytał wesoło.
- Coś w tym stylu...- odparłem rozglądając się.
Gdzieś tutaj zostawiłem Angusa. Na wszelki wypadek zagwizdałem. Ogier pojawił się dosyć szybko. Nie był zadowolony widząc obok mnie kogoś obcego. Poklepałem go po grzbiecie żeby się położył. Ten chłopak był za niski żeby wejść na takiego byka jak Angus. Wskazałem mu żeby na niego usiadł, co posłusznie wykonał. Ogier podniósł się a ja chwyciłem za wodze i ruszyłem uliczkami. Stukot kopyt rozchodził się echem po okolicy. Trwała cisza, którą co jakiś czas przerywało rżenie.
- Czym się zajmujesz?- zagadnąłem.
- Jestem zielarzem- odparł jak zwykle wesoło.
- Zielarzem? A masz może suszoną tabakę?- momentalnie na niego spojrzałem.
- Aaa być może. Musiałbym poszukać- wzruszył ramionami uśmiechając się.
- To jedziemy do ciebie. Teraz- wskoczyłem na Angusa- Mów gdzie mieszkasz- może i byłem trochę zbyt stanowczy i w ogóle, ale myśl że za niedługo będę mógł znowu zapalić działała na mnie jak narkotyki.

<Jonathan?>

Brak komentarzy: