wtorek, 18 sierpnia 2015

Od Taigi Cd. Alexa

Przyjaciela Alexa, coraz bardziej zaczęli mi odpowiadać, nigdy nie sądziłam, że mogłabym się przy nich tak dobrze bawić, znali mnie zaledwie dwa dni, a każdy odzywał się do mnie co najmniej jakbyśmy się znali od kilku lat. Diabełek wyszedł więc przeprosiłam wszystkich i nieco chwiejnym krokiem podeszłam do niego. Co jakiś czas zatrzymywałam się, aby złapać się ściany, muszę przyznać, że Rose wie jakie robić drinki.
- Podzielisz się z koleżanką? - Zapytałam z uśmiechem
- Nie wiedziałem, że palisz - Wystawił w moją stronę paczkę z papierosami, a ja wzięłam jednego, odpalił mi. Zaciągnęłam się patrząc na drzewa
- Nawyk z przeszłości - Wzruszyłam jedynie ramionami
- Wiesz, że jeszcze kilka drinków i leżysz - Na jego twarzy zauważyłam mały uśmiech
- Ja?! - Zaczęłam ze śmiechem - No proszę Cię, jestem trzeźwa jak jeszcze nigdy - Wyszczerzyłam się, a ten jedynie pokręcił głową. Oboje skończyliśmy palić i wróciliśmy do reszty towarzystwa
- Ty też palisz? To jest bardzo złe, nie ucz się od niego - Matt wskazał palcem na Alexa, a ja zaśmiałam się cicho. Przez ponad 30 minut miałam gadane jakie palenie jest złe, chyba pierwszy raz ktoś dał mi taki wykład. Prawie każdy był już nieźle wstawiony, z Rose dogadywałam się niezwykle dobrze, co mnie zaskoczyło. Zaczęłyśmy na cały głos śpiewać, chociaż żadna z nas nie znała słów.
- Idziemy na dwór! - Nawet nie wiem kto to powiedział, poczułam jedynie jak szatynka ciągnie mnie w stronę drzwi, ja jedyne co mogłam zrobić to się śmiać. Na dworze stali wszyscy, jak się okazało to kochana blondi kazała nam wyjść. Twierdząc, że tutaj będzie się lepiej tańczyć. Zaczęła wywijać obok Alexa, a ja starałam się nie zwracać na to uwagi
- Co czarownica już wymięka - Rzuciła nagle, co mnie jeszcze bardziej wkurzyło
- Nie mam ochoty patrzeć na Twój tyłek, to że odsłonisz prawie cały i założysz rajstopy to i tak każde zauważy cellulit - Uśmiechnęłam się do niej niewinnie i jednym ruchem weszłam na maskę jakiegoś samochodu - Poza tym, tak się tańcz
Taiga złaź - Usłyszałam głos Alexa spojrzałam na niego krzyżując ręce
- Sam złaź, ja się tutaj dobrze bawię, wracaj do swojej blondynki, ja się dopiero rozkręcam - Wyszczerzyłam się łapiąc równowagę

Alex?

Od Alexa cd Tagi

Patrzyłem że śmiechem na dziewczynkę, do której po chwili dołączyła Rose. Obie dziewczyny tańczyły śmiejąc się w głos. Zdecydowanie były pijane.
-Serio? Na moim wozie?-rzekł Mack.
Wszyscy, którzy to słyszeli wybuchnęli śmiechem. Towarzystwo przestawało już ogarniać co się dzieje.
-Taiga, przypominam, że kazałaś mi się pilnować i że jak zaczniesz tańczyć na samochodzie to znak, że nie ogarniasz- powiedziałem z uśmiechem.
-Ja bardzo dobrze ogarniam-powiedziała łamiąc Rose, aby złapać równowagę, co w efekcie skończyło się glebą obu dziewczyn i ich wielkim śmiechem.
-Zostaw ja i chodź się bawić-powiedziała blondynka, wieszają się mi na ramieniu.
-Nie dzięki-warknąłem odsuwając się od niej.-Daj mi spokuj w końcu, albo cię uduszę-odeszła obrażona, a ja zwróciłem się znowu do dwóch wesołków na samochodzie.-Taiga, wciąż uważasz, że nie jesteś pijana?
-Tak!
-Jak tam sobie uważasz.
-Rose złaź!-Krzyknął Matt do siostry na co w odpowiedzi pokazała mu środkowy palec.
-Są pijane nic nie poradzisz brachu.
Ustałem ze śmiechem obserwując kompletnie zalane dziewczyny. Obie bardzo dobrze się dogadywały.
-Diabełek, co się szczerzysz?
-Tak sobie-odparłem, a po chwili dodałem-zróbcie miejsce.
Wskoczyłem na samochód i zacząłem z nimi tańczyć.

Taiga?

Ogłoszenie!

Dzięki Wam nasz blog ma już 12000 wyświetleń!!
Dziękujemy :D!!!

Od Eris

Słońce powoli chyliło się ku końcowi. Promienie słońca muskały moje ramiona i jeszcze twarz. Moja droga rozchodziła się. Wybór prosty - iść nadal prosto lub skręcić i zahaczyć o las. Wybrałam tą pierwszą.
Myślami wiodłam po dniu dzisiejszym. Porozmawiałam z krukiem , który się zgubił i uratowałam roślinę oraz...
-Wilk? - zapytałam.
Jakby gdyby nic moim oczom ukazał się wilk.
-Skąd się tutaj wziąłeś? - uklękłam i wyciągnęłam dłoń. - Jestem elfem i mnie nie musisz się bać.
Stworzenie podeszło i powąchało dłoń. Odważyłam się go pogłaskać.
Usiadłam po turecku , a wilk okrążył mnie i położył pysk na mojej nodze. Mimowolnie zaczęłam go głaskać.
Zmrok zapadł nim się obejrzałam.
-Wybacz śliczny ale muszę się zbierać...
Wstałam i otrzepałam się.
-Czekaj , odprowadzę cię. - powiedział.

<Lucas? Wybacz ale brak we(ł)ny>

Od Alexa cd Taigi

Spojrzałem na dziewczynę z uśmiechem.
-Na zdrowie czarodziejko.
Znałem doskonale wymysły alkoholowe Rose i zakładałem, że po dwóch godzinach będą kompletnie pijane. Ruszyliśmy do salonu gdzie siedziała reszta. Matt przywitał nas krzykiem:
-Przybyła poskromczyni Princess-zaśmiał się głośno.-Witamy i zapraszamy. Rose dawaj szybciej te swoje wynalazki!
-Wal się!
-Kochana siostrzyczka-mruknął pod nosem.
Było około piętnastu osób. Wszyscy mieli wygodnie, ponieważ dom Matta, nie należał do najmniejszych. Wystarczyło nawet miejsca do zrobienia tymczasowego parkietu. Znałem lub kojarzyłem prawie wszystkich. Taiga i Rose siedziały ze mną, Mackiem oraz Mattem. Siedzieliśmy na kanapach żartując, kłócąc się i pijąc. Około dziewiątej, kiedy wynalazek Rose zaczynał powoli działać, dosiadła się do nas Nina.
-Część.
-Ooooo Dark Princess przybyła-zaśmiał się Matt, a my zawturowaliśmy mu śmiechem.
-Dowcip ci się wyostrzył? Dobrze, że to u ciebie w domu, to nikt nie będzie musiał cię ciągnąć.
-Mam wam dziękować, za pakowanie mnie do chlewu sąsiadów?
Ryknęliśmy śmiechem.
-Miło by było- powiedział poważnie Mack.-Miałeś trochę bliżej niż z klubu.
-I świński zapach. Bardzo dziękuję- odrzekł z sarkazmem.
-Chcesz to skoczę po twoje Nowe znajome świnie-powiedziałem do niego.
-Zejdźcie ze mnie.
-Idę zapalić-mruknąłem i ruszyłem na taras.
Matta zawsze do białej gorączki doprowadzało, kiedy paliłem w jego domu i przy nim.

Taiga?

Od Jonathan'a

Nie ma to jak zbieranie tych irytujących, świecących na niebiesko ziół po północy. Czemu po północy? Bo tylko wtedy są widoczne. W każdym bądź razie, wróciłem do "domu" o godzinie czwartej w nocy. Brak snu mi nie służy, przez co już od rana byłem rozdrażniony. Obudzony przez promienie słońca, miałem ochotę j****ć w wyłącznik światła, którego nie było. Zrezygnowany zawyłem przeciągle w podusię i postanowiłem jednak zwlec się z łóżka. Jednakże nawet wtedy pech nie chciał mnie odpuścić. Moja mała nóżka musiała, po prostu musiała zaplątać się w białą pościel, przez co gdy wyczołgiwałem się z łóżka nazwyczajniej w świecie padłem na twarz. Po prostu kocham te cudowne poranki... Na uspokojenie zaparzyłem sobie zieloną herbatę. Uwielbiam zieloną herbatę. Jest taka... zielona.
Stałem w kuchni opierając się tyłkiem o blat wyspy kuchennej, sącząc przy tym odprężający, gorący napój. Czasem się zastanawiałem, dlaczego zostałem akurat zielarzem. Aaa no tak, matka tak chciała. "Nie będziesz zabójcą, strażnikiem, czy handlarzem! Masz utrzymać rodzinną tradycję i zostać zielarzem!" Nie wiem, czy chciała, czy nie, ale rym jej nawet wyszedł. A może to kolejny wierszyk rodzinny przekazywany z pokolenia na pokolenie? Nie wiem. Ale ta praca i tak jest dość lekka. Na pewno wolę to, niż targanie za sobą jakiegoś straganu i handlowania z pijanymi uchodźcami. Minus tego, to to, że czasem musisz wstać o czwartej nad ranem, żeby zebrać dzikie pomidory, albo wyjść po północy, po te neonowo-niebieskie kwiatki, które dodaje się do kremów przeciw starzeniu się skóry. Podobno działały... PODOBNO. Ja tam w to nie wierzę. Może jak będę emerytem...
Po wypiciu herbaty i ubraniu się postanowiłem wyczłapać z mieszkania. Przebywanie w tym otoczeniu, raczej nie wpływa dobrze na zdrowie... raczej na pewno nie wpływa dobrze. Moja wina, że jestem niechlujem?
Tak, twoja.
Tak, wiem głosie wewnętrzny. Ostatnio dużo się udzielasz. Nazwę Cię Bob. Nie, to za bardzo oklepane. Ja jestem Jonathan, to ty będziesz Jonasz... oo tak...
Jesteś taki oryginalny...
CO NIE? Ale wracając. Przebywanie w otoczeniu dwu tygodniowych koszulek, starego jedzenia i smrodu, nie jest zbyt zdrowe. A poza tym przydałoby się przewietrzyć. Tak przez godzinę... może z osiem...
Szedłem przed siebie dość radosnym i niezwykle szybkim krokiem. Jak zwykle. Niektórym mogłoby się wydawać, że truchtam, a nie idę. Niestety takie przemieszczanie się, szczególnie w moim wykonaniu, zawsze kończy się upadkiem. Tym razem wpadłem na kogoś wyższego ode mnie, co nie było zbyt trudne, patrząc na moje 166 cm.Wylądowałem z plaskiem na tyłku. Na brudnym chodniku. Nie był brudniejszy od mojego pokoju, więc dużej różnicy mi to nie zrobiło. Syknąłem cicho, ale zaraz się podniosłem otrzepując pośladki z kurzu. Zobaczyłem przede mną plecy. Męskie plecy. Zadarłem głowę do góry, aby zobaczyć spoglądającą na mnie przez ramię postać.
- Przepraszam?- zachichotałem, przy czym wyszczerzyłem się. Wręcz czułem jak w moich policzkach robią się dołeczki.

(Panie Janie? Wat? Po prostu, ktoś?)

Od Taigi Cd. Alexa

Spojrzałam na dziewczynę z uśmiechem, w sumie to była podobna do swojego brata, nawet bardzo.
- Dawno nie widziałam tutaj żadnej czarodziejki - Uśmiechnęła się jedynie do mnie, czy to możliwe, że aż tak widać, że jestem czarodziejką?
- Tak to czuć? - Odpowiedziałam jej gest
- Rose poprzez dotyk potrafi wiele wyczytać - wytłumaczył mi Alex, a ja skinęłam jedynie porozumiewawczo głową
- Ty jesteś tą czarodziejką, która lubi na ostro i dała popalić Ninie? - Zaśmiała się cicho, wow szybko się tutaj plotki rozchodzą
- Nie wiem czy powinnam się przyznawać - Również się zaśmiałam
- Spoko, też mi działa na nerwy, nie wiem jak Alex mógł z nią chodzić, odradzałam mu to nie jeden raz - Westchnęła, a ten jedynie przewrócił oczami, a więc jest jego byłą! Kurcze muszę przyznać, że mają całkiem dobry kontakt, ja na swoich byłych patrzeć nie mogę, a gdzie się z nimi spotykać i pić, czy... czy w ogóle być tak blisko
- Myślałam, że to Twoja dziewczyna - Spojrzałam na niego z uśmiechem
- Myliłaś się - Wziął kieliszek przechylając go
- Skąd taki pomysł? - Szatynka przymrużyła oczy - A tak poza tym, również lubię ostre i jedzenie i picie
- No ja nie chodzę z każdym wybierać bieliznę - Zaśmiałam się lekko - Rose chyba pierwszy raz będę mieć z kim pić - Uśmiechnęłam się, a ta podała mi szklankę, wzięłam łyka i pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam, że to jest naprawdę ostre. Dziewczyna jeszcze raz skarciła wzrokiem biednego demona
- I jak? - Zapytała w końcu
- Pycha, dawno nie piłam takiego ostrego - Przyznałam z uśmiechem
- Może uda mi się wlać to w tą blondi - Z chytrym uśmiechem odeszła zostawiając nas samych
- Chcesz? - Podałam mu swoją szklankę
- Chyba sobie odpuszczę - Zmarszczył lekko nos
- Jak chcesz - Wzruszyłam ramionami jednak ciągle się uśmiechnęłam - Jak będę tańczyć po samochodach, to znaczy że już nie ogarniam, a chyba dzisiaj tak będzie więc w razie czego ukryj mnie gdzieś, żebym nie zrobiła niczego głupiego - Mrugnęłam do niego przechylając szklankę
- A co ja jestem? Tragarz? - Zaczął się śmiać, a ja jedynie go walnęłam lekko
- Dzisiaj znam prawie wszystkich, i zawsze będę mogła spać na podłodze,więc dlaczego by się nie upić - W mojej ręce pojawił się nowy drink - Więc na zdrowie diabełku - Podniosłam szklankę w jego kierunku z wielkim uśmiechem

Alex?

Od Michael'a CD Nat

Leżymy razem wtulenie w siebie. Głowa dziewczyny spoczywa na mojej piersi, a ręce obwinięte tak jakby miał jej zaraz uciec. Głaszczę ją po plecach kreśląc różne wzory. Kto by powiedział, że wampiry mruczą.
- Zmęczona ? - pytam szepcząc jej do ucha.
- Mhym – mruczy
- Chyba aż tak cię nie wykończyłem ?- zaśmiałem się
- Wrrrr – zawarczała na mnie ukazując koniuszki kłów. Chwyciłem delikatnie jego koniuszek i pociąłem delikatnie.
- One są moje.
- Michael, kocham cię ale daj mi spać – jęczy słodko
- No dobrze, dobrze. Ale jutro czeka nas poważna rozmowa.
- Co? - pyta zaniepokojona – O czym/
- O twoim dotychczasowym życiu skarbie. Nie podoba mi się to co robisz. A teraz śpij księżniczko – powiedziałem całując ją w czółko.

???

Od Alexa cd Taigi

Spojrzałem ze złością na Ninę.
-Może jeszcze d**ę ci wytrzeć? Odwalisz się kiedyś odemnie?
-Ale Alex, o co ci chodzi?
-Jeszcze się głupio pyta-powiedziałem odwracając się od niej i ruszyłem przed siebie.
Ta dziewczyna nic nie ogarnia... Jak jej nie uduszę, to będzie całkiem nie źle. Wróciłem do domu, zamknąłem drzwi i ruszyłem do salonu. Hades biegał po kanapie. Zwaliłem go na podłogę i usiadłem na niej. Za piętnaście siódma wyszedłem z domu i ruszyłem do bramy. Kiedy doszedłem na miejsce wiedziałem nadchodzącą Taigę.
-Witam.
-Hej. To gdzie mieszka Matt?
-Po drugiej stronie Ocester.
Ruszyliśmy przed siebie rozmawiając. W pewnym momencie zauważyłem wampira, z którym miałem na pieńku. Pociągnąłem Taigę za rękę w boczną uliczkę, zatykając jej usta drugą ręką. Kiedy facet przeszedł odsunąłem się szybko od dziewczyny pamiętając, że nie lubi jak ktoś jest zbyt blisko niej.
-Przepraszam, ale nie było by dobrze, gdyby tamten gościu mnie spotkał.
-A kto to był?
-Powiem tak... Mam tu całkiem nie złe grono osób nie trwających mnie. I to była jedna z tych osób. Dawne czasy... Chodźmy już.
Ruszyliśmy do domu Matta. Zapukałem, a drzwi otworzyła brązowooka brunetka, siostra. Ostatni rok podróżował po świecie. Jest to bardzo wesołą i nieśmiała dziewczyna. Zazwyczaj...
-Siema Rose. Dawno wróciłaś?
-Wczoraj wieczorem. Wchodźcie.
Weszliśmy do domu. Matta i Macka było słychać od progu.
-Dużo osób będzie?
-Trochę-zaśmiała się i spojrzała na Taigę.-Nowa znajoma?
-Jestem Taiga.
-Rose. Dobra chodźmy do salonu.

Taiga?

Od Michael'a CD Alaski

Nadal się uśmiechając puszczam jej dłonie. Słyszę jak zaczyna szybciej oddychać.
- Spokojnie, połóż się teraz na plecach – mówię troskliwie
-Ale...
- Chcę cię nauczyć więc musisz mi zaufać. Nie pozwolę byś poszła pod wodę.- widać było, że się bała ale powoli się odwróciła. Próbowała się położyć ale co chwile wracała do pionowej pozycji. Nie zamoczyła nawet łopatek. Z westchnieniem podchodzę bliżej niej i chwytam ją w tali.
- Rozluźni się. Połóż głowę na moim ramieniu – nakazuję, a ta po chwili wahanie spełnia moją prośbę. Rękami podnoszę jej tułów do góry. Trzymam ją chwile w tej pozycji i odsuwam ręce. Od razu tonie.
- Nie bądź jak gaz. Rozluźnij się bo zatoniesz – mówię spokojnie
- Staram się.
- Pomyśl, że jesteś w wygodnym łóżku okryta kołdrą. Nie jesteś w wodzie, dobrze?

Od Alexa cd Taigi

-Wątpie. Poza tym.. No wiesz. Te łóżko zdecydowanie trzeba przetestować-powiedziałem poroszając zabawnie brwiami z szerokim uśmiechem.
-Nie pij tyle, bo ci szkodzi-powiedziała dziewczyna za śmiechem.-W którą stronę trzeba iść?
-Idę prawie w tą samą stronę, więc trochę cię podprowadzę.
Z klubu wyszli Nina i Mack ciągnąc ze śmiechem śpiącego Matta. Staliśmy chwilę obserwując ich zmagania.
-Zazwyczaj to mnie wyciągali.
-Mieli nie proste zadanie wciągnąć takiego słonia jak ty.
-Spadaj-powiedziałem pokazując jej język.
Ruszyliśmy razem do wyjścia z miasta. Po drodze gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Dotarliśmy do bramy Ocester.
-Stąd raczej trafisz.
-Zgadza się. Dzięki za imprezę. Było całkiem fajnie.
-Jeśli ci pasuje, takie towarzystwo, to wpadaj kiedy chcesz. Matt i Mack z chęcią popatrzą jak ucierasz nosa Princess-zaśmiałem się.
-Spoko. Do zobaczenia.
-Cześć-powiedziałem, odwracając się w kierunku Zance.-Taiga?
-Tak?
-Tylko uważaj na siebie. Wiele dziwaków tu się kręci-dodałem.
Ruszyłem przed siebie do domu. Musiałem przyznać, że polubiłem dziewczynę. A rzadko zdarzało mi się kogoś polubić.

Taiga?

Od Marceliny

Przedzierałam się przez zarośnięte chaszcze, przeklinając pod nosem swój brak wyobraźni. Jak mogłam myśleć, że zdążę dostarczyć zioła pani Kingsley, a później wrócić do miasta przed zmrokiem? Przecież to niewykonalne! A jednak, zdawało mi się, że dam radę. A teraz chodzę po omacku przez las, podczas gdy dookoła słyszę jedynie pohukiwanie sów i trzaskanie gałęzi pod moimi stopami. Boję się...Cholernie się boję! Nagle po mojej prawicy usłyszałam jeden dodatkowy dźwięk...Przystanęłam, wstrzymując jednocześnie oddech. Raz, dwa, trzy...Dźwięk już się nie powtórzył. Nim jednak ponownie ruszyłam przed siebie, odczekałam jeszcze z pięć minut. Kiedy ostatecznie stwierdziłam, że musiało mi się tylko przesłyszeć, wznowiłam przedzieranie się przez krzaki. Księżyc w pełni pewnie by i mnie cieszył, gdyby nie fakt, że wilkołaki istnieją i pewnie grasują gdzieś w pobliżu, szukając ofiary na pożarcie. Tak samo wampiry, demony, zmiennokształtni... Wymieniając w myślach wszystkie możliwe stwory, które mogłyby mnie zabić, nie zauważyłam, że nieopodal dziwaczny dźwięk znów zaczął hałasować. Stanęłam jak wryta, mocno przyciskając malutki, wiklinowy koszyczek do piersi. Słyszałam bicie własnego serce i swój przyspieszony oddech. Czy to były kroki? Czy ktoś tutaj jest...
- H-halo - cichutko jęknęłam - Jest tu kto?
Nie spodziewałam się odpowiedzi, a raczej dzikiego warknięcia i okropnego skowytu. A jednak ktoś odpowiedział.

Ktoś? :> Uratujesz damę z opresji? :<