wtorek, 11 sierpnia 2015

Od Alexa cd Taigi

Spojrzałem na dziewczynę. Czyżby należała do grupy utartych?
-W sumie można zaczekać,aż zaczną się dziwnie gapić. Jestem Alexy-powiedziałem podając jej rękę.-Ale jak chcesz to możesz mi mówić Alex.
-Miło poznać-powiedziała dziewczyna z uśmiechem.
-Taka.. Długo potrafisz się uśmiechać,czy tylko ja cię tak bawię?
-A co przeszkadza ci to?
-A czy ja coś takiego powiedziałem?
-To pytanie mówiło samo za siebie.
-Zastanawiało mnie czemu właściwie cały czas się szczerzysz. Ale niektórych po prostu nie pójdę.
-Uśmiecham się bo trochę mnie bawi kac u upadłego.
-Gdybyś miała za znajomych największych alkoholików świata,to dzisiaj byłabyś na kacu jak ja. A co pochłonęło twoją uwagę na tyle aby wejść na mnie?
-Odebrałam książkę na którą bardzo chcę przeczytać.
-W takim razie może rozejdziemy się abyś mogła pójść i spełnić marzenie o przeczytaniu księgi.

Taiga?

Od Alexy'ego

Przechadzałem się po lesie. Dawno temu lubiłem chodzić z Sue po lasach. Teraz chodziłem sam, pilnując psa, który biegał pomiędzy drzewami. No cóż... Jest to w końcu szczeniak, a żema ADHD to druga sprawa. Ojciec do niedawna uważał tak samo o mnie...
Z rodziną nie rozmawiałem. Od śmierci Sue, unikaliśmy się, a nasze kontakty ograniczały się do: żyjesz? To dobrze. Nara.
Z zadumy wyrwał mnie odgłos zbliżających się kroków. No polanę po środku lasu wbiegła jakaś szczupła brunetka. Usiadła na zwalonym drzewie wsłuchując się odgłosy, przymykając powieki. W pewnym momencie otworzyła oczy i spojrzała w moją stronę.
-Co tu robisz?-zapytała dziewczyna.
-Nie widać? Stoję i pilnuję psa-odpowiedziałem jak zwykle obojętnie.
Szczeniak widząc nową osobę podbiegł do niej i zaczął na nią skakać. Nie wiedziałem, czy dziewczynie to nie przeszkadza, więc podszedłem z zamiarem odciągnięcia psa.
-Ej, dezerter do mnie-powiedziałem podchodząc, łapiąc za obrożę i przypinając smycz.-Przepraszam za niego, ale to dość nadpobudliwe zwierzę.
-Nie szkodzi. Jak się nazywasz?
-A to ważne?-zapytałem, a po chwili dodałem:-Jestem Alexy.

Katherine?

Od Alaski C.D. Michael'a

Zaczęłam kaszleć, ale uniosłam dłoń do góry w geście, że nic mi nie jest. Po chwili przestał mnie męczyć kaszel. Zsunęłam się trochę, żeby położyć się na ziemi. Odgarnęłam mokre włosy z twarzy i spojrzałam na nieznajomego, który mnie tu przyniósł.
-Dziękuje.-Wyszeptałam, a brunet lekko się uśmiechnął. Następne co padło z moich ust to pytanie do niego.
-Kim jesteś?
-Przed Tobą we własnej osobie Michael Sewero.-Powiedział kłaniając się w pół. Usiadłam lekko się uśmiechając.
-Czy w nagrodę, za uratowanie Ci życia mogę się dowiedzieć jak się nazywasz?-Zapytał siadając obok mnie.
-Alaska Santiago.-Odparłam i chciałam wstać, ale zaczęło kręcić mi się w głowię. Brunet widząc to usadził mnie z powrotem na trawie obok niego.
-Odczekaj jeszcze chwile zanim wstaniesz.-Powiedział, na co ja tylko kiwnęłam głową.
-Co tu robiłaś?-Zapytał, a ja westchnęłam.
-Zbierałam zioła, kiedy na mnie napadli. Zaczęłam uciekać po tych szuwarach kalecząc się. Myślałam, że ich zgubiłam przy wodospadzie, ale się pomyliłam. Dalej już sam wiesz.-Odparłam, a Michael zamyślił się nad moimi słowami.
-Co się stało kiedy wpadłaś do wody? Czemu nie wypłynęłaś?-Zadał kolejne pytanie, a ja spojrzałam na niego nie pewnie.
-Nie umiem pływać.Boję się wody.-Westchnęłam odwracając wzrok.
Michael

Od Taigi Cd. Alexa

Spojrzałam na odchodzącego chłopaka, za nim grzecznie szedł jego pies. Zaczęłam chichotać pod nosem, jak mała nastolatka, gdy dostaje to czego oczekuje. Chłopak odwrócił się do mnie z pytającym wzrokiem. Mocniej ścisnęłam swoją książkę i uśmiechnęłam się lekko, przechylając głowę na prawą stronę
- Upadły będący na kacu to taki rzadki widok - Ponownie zachichotałam. Chłopak nagle zawrócił i podszedł do mnie, jednak gdy był krok ode mnie odskoczyłam o dwa
- Książka w ręce, uśmiech na twarzy, czarodziejka - Wymamrotał wyjmując papierosa, którego po chwili odpalił. Pomachałam jedynie ręką, gdy dym doleciał do moich nozdrzy. Chłopaka to najwyraźniej nawet nie ruszyło
- Ładny pies - Wyciągnęłam rękę w kierunku czarnego szczeniaka. Najpierw ją obwąchał po czym pozwolił się pogłaskać - Jak się wabi? - Zapytałam nawet nie patrząc na właściciela
- Hades - Mruknął
- Ciekawie - Ponownie się zaśmiałam - Tak poza tym, to jestem Taiga - Wyciągnęłam do niego rękę - I jak zauważyłeś jestem czarownicą - Dodałam nie zmieniając wyrazu twarzy
- Wiesz, że jestem upadły, nie uważasz że zachowujesz się zbyt... No nie wiem, przyjacielsko? - Podniósł jedną brew gasząc resztki papierosa
- Każdy zasługuje na trochę uwagi, zarówno upadły jak i wampir czy wilkołak, to tylko rasa, a każde stworzenie na tej ziemi zasługuje na jakiś miły gest - Wzruszyłam ramionami - Powinieneś powiedzieć swoje imię i uścisnąć moją ręką - Pokierowałam go widząc jego minę
- Wiem co się robi w takich przypadkach - Mruknął jedynie
- Więc dlaczego ciągle stoisz jak słup soli, zamiast to zrobić? - Ponownie się uśmiechnęłam, ciągle stałam z ręką w powietrzu - Dalej bo wyglądam dziwnie - Zaczęłam go poganiać


Alex?

Od Michaela Cd Alaski

Co się dziś dzieje? Dwa razy natrafiłem ma łowców nagród. Zabiłem jedną grupę ale druga omal mnie nie zabiła. Powinno się ich wytępić co do cna. Nędzne pasożyty żyjące naszym kosztem. Wpatrywałem się w wodospad który tak bardzo lubię. U góry pojawia się jakaś dziewczyna i łowcy. Krzyknęłam do niej. Przecież nie pozwolę jej tam tak umrzeć. Skacze do wody i się nie wynurza? Tonie? Skaczę za nią i wyciągam ją. Z prędkością wampira przenoszę nas na oddaloną polanę.
- No już.... wypluj tą wodę – obiłem ją od tyłu i naciskałem na brzuch. Wypluła wodę i oparła się o mnie łapiąc głośno powietrze – Już lepiej ?
Alaska?

Od Alexy'ego cd Taigi

Poranki są denerwujące... Szczególnie, kiedy ma się nadpobudliwego szczeniaka. Obudził mnie w typowy dla siebie sposób... Wskoczył na mnie i zaczął lizać po twarzy.
-Złaź Hades! Spokój-krzyczałem osłaniając twarz i się podnosząc.
Pies, najlepszy budzik świata. Ruszyłem do łazienki, aby się ogarnąć. Włosy sterczące na wszystkie strony, a w oczach widać było efekty wczorajszej imprezy. Oblałem twarz zimną wodą, aby się rozbudzić.
Mając takich znajomych, niedługo zostanę alkoholikiem... Zabrałem smycz i paczkę papierosów ze stołu, wyszedłem z domu zamykając drzwi. Szedłem z jedną ręką w kieszeni, a drugą trzymając smycz. Obserwowałem osoby, które mijałem. Babcia z wielkim uśmiechem na twarzy, trójka dzieci biegły ze śmiechem, jakaś para szła przytulona. Sue uwielbiała obserwować zakochanych... Szukała miłości, aż ją to zgubiło...
Szedłem przed siebie pogrążony w myślach, kiedy wpadła na mnie jakaś dziewczyna.
-Przepraszam, myślami jestem gdzie indziej-powiedziała z lekkim uśmiechem, jednocześnie zażenowana.
-To widać, ale nic nie szkodzi-powiedziałem obojętnym głosem i ruszyłem przed siebie.

Taiga?

Od Michaela Cd Nathaly

Gdy usłyszałem, że moja mała małpka mieszka w okolicy, ucieszyłem się niezmiernie. Spędziliśmy razem kilka lat. Jest dla mnie jak młodsza siostra którą się zajmowałem. Chciałem by była dobrze dobrze wychowana i przede wszystkim bezpieczna. Odeszła by żyć własnym życiem. Teraz chcę zobaczyć jak sobie poradziła. Nie powiem, że robię to z czystej ciekawości. Gdy pukam do jej drzwi czuję ten zapach. Gdy widzę ją w takim stanie kipi we mnie złość. Chwytam ją za nadgarstki i wchodzę do mieszkania.
- Kim ty jesteś – pyta nadal chichocząc. Zabieram jej z ręki dymiące coś i rzucam na ziemię zgniatając butem
- Ej co ty robisz! - krzyczy i chce podnieś to coś. Chwytam ją za nadgarstki i trzymam je nad nią.
- Nie pamiętasz mnie? Nat co się z tobą dzieje? - tylko ja tak do niej mówię – Michale, teraz pamiętasz małpko ?
???

Grace

Powitajmy pierwszą smoczycę! 
Przed Państwem Grace

Od Alaski

Biegłam przez las, starając się zgubić łowców nagród, jednak na próżno. Po jakimś czasie dotarłam do skarpy obok wodospadu. Miałam całe pokaleczone ręce i nogi Spojrzałam w dół widząc ogromne jezioro. Po chwili od strony lasu otoczyli mnie łowcy.
-Chybabym już wolała, żeby mnie złapali.-Pomyślałam wchodząc do rzeki. Woda była płytka ledwo dosięgała mi do połowy łydki, ale za to bardzo rwąca. Szłam do tyłu coraz bardziej zbliżając się do wodospadu. Po chwili stanęłam na skraju i spojrzałam nie pewnie w dół. Mężczyźni zaczęli się śmiać, a ja przełknęłam gule, która stanęła mi w gardle. Jeden z łowców zaczął się do mnie zbliżać, a ja stałam tam zastanawiając się co gorsze.
-Skacz!-Moje rozmyślenia przerwała wiadomość od kogoś. Spojrzałam ponownie w dół. W lesie krył się jakiś wampir. Westchnęłam i wzięłam rozbieg i skoczyłam. łowca chciał mnie złapać, ale nie zdążył. Zdążyłam wziąć oddech zanim wpadłam do wody. Łowcy stali na skraju skarpy patrząc czy się wynurzę. Starałam się wypłynąć, jednak był jeden mały problem. Zanim skoczyłam nie pomyślałam, że nie umiem pływać. Łowcy zniknęli, a ja zaczęłam się szamotać próbując wypłynąć, jednak moje starania poszły na marne. Zaczęłam wypuszczać powietrze, które kotłowało mi się w płucach. Zamknęłam oczy czekając na najgorsze. Nagle ktoś wskoczył do wody i podpłynął do mnie. Objął w pasie i zaczął wyciągać z wody.
Michael? nogi ci smierdzą


Od Nathaly

Wyjrzałam przez okno w oczekiwaniu, iż znajdę na zewnątrz coś ciekawszego niż mój zdarty z paznokci lakier. Na próżno. Westchnęłam ciężko, po czym runęłam na łóżko jak kłoda. Mój wzrok utkwił na leżącym w pudełku Lucyferze. Najwyraźniej i on nie miał co z sobą począć. Zerknęłam na leżące w kącie bongo.
-Nie -Oznajmiłam sama sobie. -Za wcześnie. Usiadłam na pościeli i podparłam podbródek dłonią. Sięgnęłam po leżącą obok mnie książkę. Przekartkowłam i po chwili cisnęłam nią w zwierzę. Kot aż podskoczył i najeżył się. Spojrzał na mnie z pogardą, a ja się zaśmiałam. -Skutki lenistwa- Odparłam rozbawiona. Wstałam i podrapałam go za uszkiem. Zaczął ocierać się o moją rękę. -Dosyć koteł. -Ruszyłam w stronę małego stolika do kawy na którym pokruszony był tytoń oraz zioło i parę lolków (Lolek-Joint). Chwyciłam jednego i zapaliłam. Zaciągnęłam się porządnie, po czym przetrzymałam dym w płucach. Wypuściłam opary. Usłyszałam pukanie. Uniosłam brew do góry zdziwiona. Podeszłam i otworzyłam drzwi. W progu stał wysoki mężczyzna z delikatnym zarostem. Na oko 20-stka lub powyżej.
-Witam -Przywitałam się uradowana, że w końcu mogę do kogoś się odezwać, kto nie jest kotem/zwierzęciem. Strząsnęłam popiół, a następnie ponownie się zaciągnęłam i wypuściłąm dym prosto na twarz nieznajomego, chichocząc przy tym cicho.
<Michael?>

Michael

Witamy pierwszego wampira!
Michael'a

Od Lucas'a C.D. Kate

Ruszyłem za dziewczyną i zdążyłem ją jeszcze dogonić.
-Co tu robisz?-Zapytała idąc dalej.
-Nie zostawię Cie samej.-Powiedziałem, na co Kate przystanęła na chwile. Nie odzywała się, a potem ruszyła dalej. Zmieniła się w wilka i pobiegła w stronę lasu, a ja za nią. Po półgodzinie zatrzymaliśmy się na skraju lasu, który graniczył z sektorem północnym.
-Masz jakiś plan?-Zapytałem na co Kate westchnęła i pokręciła przecząco głową. Przykląkłem biorąc do ręki gałązkę.  Zacząłem rysować plan budynku.
-Tu mamy wentylacje, która jest rozprowadzona po całym budynku.-Zacząłem rysować plan wentylacyjny i zastanowiłem się chwile.
-Który korytarz zniszczyłaś?-Zapytałem, a dziewczyna się chwile zastanowiła.
-Południowy.-Powiedziała, a ja kiwnąłem twierdząco głową.
-W takim razie musimy dostać się do wschodniej wieży, skąd wentylacją dostaniemy się dwa poziomy niżej.Pozostałych więźniów musieli przenieść do północnej części budynku. Nie robią teraz żadnych badań, bo się przeliczając więc twoi znajomi na pewno będą tu.-Dedukowałem dalej wskazując dziewczynie punkt na rysunku pomocniczym. Po przejściu na odpowiedni poziom wyjdziemy z wentylacji w pokoju gospodarczym. Za szafką jest przejście do korytarza północnego, gdzie mamy cele. Zrozumiałaś?-Dokończyłem i spojrzałem na dziewczynę. Kate kiwnęła twierdząco głową, a ja wstałem i ruszyłem dalej.
-Luke...-Zaczęła, a ja przystanąłem i spojrzałem na nią.
-Skąd tyle wiesz na temat tej twierdzy?-Zapytała, a ja westchnąłem.
-Byłem tam kiedyś.....-Szepnąłem.
Kate

Nathaly

Powitajmy kolejnego wampira!
Nathaly

Od Leny

Poranne promienie słońca, które padały wprost na moją twarz obudziły mnie. Na szczęście nie muszę się bać, że zaśpię. O dziwo, tego rana szybko doprowadziłam się do po rządku . Po zjedzeniu śniadania, postanowiłam przejść się do miasta. Zarzuciłam na siebie cienki płaszcz. Do buta schowałam jeden z moich ostrzy. Gdy byłam gotowa, wyszłam ze swojej chaty.
Szwendałam się po mieście bez celu już od pół godziny. Dość szybko załatwiłam ważne sprawy. Ludzie, których mijałam przyglądali mi się. Czy domyślali się czym jestem? Nie znam do końca odpowiedzi na to pytanie. Postanowiłam nie drażnić losu. Powoli zaczęłam kierować się w jednej z bocznych bram. Bez przeszkód opuściłam mury miasta.
Szłam sobie wolno, rozmyślając na różne tematy. Wtem usłyszałam jakiś szmer. Zatrzymałam się i zaczęłam nasłuchiwać. Przez kilka sekund nasłuchiwałam, ale nic. Cisza. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść dalej. Ale nie traciłam czujności. Po przejściu krótkiego dystansu, usłyszałam ponownie czyjeś kroki, teraz byłam na sto procent pewna. Albo to jakieś zwierze, albo ktoś mnie śledzi. Gdy już chciałam wdrożyć swój plan w życie, poczułam jak ktoś pociągnął mnie do tyłu za płaszcz. Od razu wylądowałam na ziemi. Przy lądowaniu, uderzyłam się lekko w głowę. Momentalnie odczułam przypływ adrenaliny, i od razu zaczęłam działać. Zamknęłam oczy i przestałam na moment oddychać. Szybko poczułam na swojej szyi, czyjeś dwa palce, które sprawdzały mój puls. Momentalnie otworzyłam oczy i znienacka złapałam napastnika za głowę. Przerzuciłam go przez siebie. Nie czekając wstałam i zaczęłam iść w stronę swojego domu. Jednak nie było mi dane do niego dojść w spokoju. W ostatniej chwili, wyciągnęłam z buta nóż i zaatakowałam nieznajomego, Ten jednak zrobił unik. Szybko podcięłam mu nogi. Nieznajomy wylądował na ziemi. Ja, szybko znalazłam się nad tym kimś. Ostrze swojego noża przyłożyłam do szyi byłego napastnika.
- Kim ty jesteś i dlaczego mnie śledzisz?! - zapytałam z dumą.
< Ktoś ? >

Od Kate Cd. Lucas'a

-Hej... - mruknęłam słabo.
-Coś ty robiła, że trafiłaś do mnie?
-Najpierw odwracałam uwagę strażników odciągając ich od bramy przemieniając się w geparda i zwiewania dostałam z kuszy w ramię, ale tylko musnęła skórę więc nic się nie stało, potem rozwaliłam kilku strażników w lochach, jak nas otoczyli użyłam zaklęcia i rozwaliłam pół lochów wtedy skręciłam kostkę od odrzutu wybuchu, dodatkowo jeszcze coś dużego mnie walnęło i złamałam żebro, ale spokojnie, zaraz tam wracam.
-No ciebie chyba pogięło. - zaśmiał się nerwowo.
-Nie... broniłam Dylana, ale nie dałam rady muszę uratować mojego kumpla z dzieciństwa, zabrali go razem z moimi rodzicami nie zostawię go tam, ani jego ani Dylan'a. - do pokoju ktoś wszedł no tak przywódca całego przedsięwzięcia.
-No i gdzieś ty się pakowała? Nie wiem nawet co mnie podkusiło, żeby wziąć taką małolatę jak ty do tej dywersji! - wydarł się gościu o nazwisku Rise.
-Nie jestem małolatą mam 18 lat.
-I wszyscy są od 19 w górę na dywersji.
-Słuchaj. - tu wstałam gwałtownie mimo, że prawię się ugięłam z bólu, zasyczałam cicho i kontynuowałam. - Ja wkopałam Dylana w to i ja go z niego wyciągnę, w dodatku muszę uratować mojego kumpla nie dam mu tam zginąć.
-Dziewczyno ty jesteś osłabiona bo czarach, masz kostkę nie w sosie, połamane żebra i jesteś wariatką! - krzyknął. Zbliżyłam się do niego szybko i złapałam go za kołnierz.
-Sam jesteś wariatem Blaze, to nie ja robiłam dywersję tylko po to by zabić ludzi, ja chciałam wyciągnąć naszych twoja żądza krwi się niedługo skończy i ja o to zadbam, wyminęłam go i zniknęłam za zakrętem zmieniając się w geparda nim ktokolwiek zdążył za mną pobiec. Stanęłam na chwilę w miejscu by opanować uczucie bólu w klatce piersiowej. Plus bycia niezgodną jest taki, że uszkodzenia ciała poza ranami szybko się leczą więc i to powinno za chwilę zniknąć.

<Lucas? Wybacz nie mam zbyt pomysłów>

Od Lucas'a C.D. Kate

Spojrzałem na nią, rzadko można spotkać taką dziewczynę.
-Nie uczestniczę w tej akcji.-Powiedziałem wstając. Kate nie odpowiedziała. W ciszy ruszyliśmy w stronę wyjścia. Przedzieraliśmy się przez las, aż do jego skraju.
-Dziękuje.-Powiedziałem w nadziei, że dziewczyna domyśli się o co chodzi.
-Nie ma sprawy.-Odparła i lekko się uśmiechnąłem. Każde poszło w swoją stronę. Włóczyłem się bez celu po miasteczku. W pewnej chwili ktoś wciągnął mnie do ciemnej uliczki.
-Czego chcesz?-Mruknąłem rozmasowując bolące ramie.
-Dzisiaj jest organizowana dywersja, potrzebujemy paru osób, które zajmą się rannymi. Pamiętaj masz u mnie dług.- Powiedział Klaus.
-Dobra, kiedy i gdzie?-Warknąłem opierając się o mur.
-Chodź.-Powiedział i zaczął mnie prowadzić uliczkami, co chwile zmieniając kierunek. Wreszcie dotarliśmy do niepozornie wyglądającej chatki na skraju miasteczka. Weszliśmy do środka, a potem schodami do piwnicy. Okazało się, że tu kiedyś stał zamek i pozostały po nim podziemia. Weszliśmy do dużego pomieszczenia, gdzie stało dziesięć łóżek. Stanąłem pod ścianą czekając. Minęła może godzina, albo jeszcze dłużej. Do pomieszczenia wpadło czworo wampirów, a każdy z nich trzymał na rękach jedną osobę. Szybko położyli ich na łóżkach. Dwie elfki zajęły się poważniej rannymi, a ja razem z jakąś anielicą pozostałą dwójką. Przemyłem rany wysokiej blondynce. Była bardzo wychudzona i pobita. Założyłem opatrunki i nasmarowałem resztę stłuczeń maściami. Ktoś zaprowadził dziewczynę do pomieszczenia obok, w którym pewnie ją nakarmią i przebiorą.
-Brakuje jednej osoby.-Pomyślałem rozglądając się po pomieszczeniu. Elfki nadal zajmowały się poszkodowanymi, a anielica odprowadzała jakiegoś chłopaka do pomieszczenia gdzie była już blondynka. Czekałem na dalsze wydarzenia. Po chwili drzwi się otworzyły i wpadło trzech wampirów.
-Dylana, pojmali.-Warknął jeden z krwiopijców kładąc dziewczynę na łóżku. Podszedłem do niej i zamarłem.
-To Kate.-Szepnąłem i zacząłem opatrywać jej rany. Dziewczyna była nie przytomna. Przemyłem jej delikatnie rozcięcie nad łukiem brwiowym. Kiedy przyłożyłem wacik nasączony spirytusem szatynka syknęła.
-Wraca do żywych.-Pomyślałem i lekko się uśmiechnąłem. Okazało się, że dziewczyna ma skręconą kostkę i złamane parę żeber. Zabandażowałem jej kostkę i tułów.  Wszyscy skończyli i poszli do pokoju obok, żeby zaspokoić swój głód. Ja jednak zostałem przy dziewczynie i czekałem, aż sie obudzi. Nasączyłem kolejny wacik spirytusem i podstawiłem jej pod nos. Zadziałało... Kate otworzyła oczy i odsunęła moją rękę z pod jej nosa.
Kate

Od Kate cd. Lucas'a

-Taa widzę, że coś jest. - mruknęłam cicho. Okazało się, że w materiale jego bluzy była dziura jakby czymś cięta pewnie odłamki go poraniły.
-Daj spokój nic mi nie jest.
-W d***e byłeś g***o widziałeś. - odparłam nieustępliwie. Starałam się zachować w miarę zimną krew. Nie lubię widoku czyjeś krwi więc zawsze się denerwuję. - Nie jestem medykiem, ale na taką rankę sposoby znam, w końcu jakoś trzeba się leczyć po strzałach łowców nagród. Zdejmij koszulkę, bo jeśli materiał się przylepi do rany to nie będzie miło. - poprosiłam ten jakby niechętnie ją zdjął i rzucił na bok. Podeszłam do wodospadu i wzięłam stamtąd trochę wody nie miałam niestety żadnych liści by zrobić opatrunek, więc postanowiłam użyć magii w jakimś małym stopniu. Zakręciło mi się co prawda w głowie na kilka sekund, ale nie miałam Lucas'a na sumieniu. Co było zdecydowanie dużym plusem. Pora dnia też nie była za ciekawa bo za godzinę zachód i dzisiaj jest kolejne sekretne natarcie na lochy w sektorze północnym, Muszę w nim uczestniczyć, chcę pomóc w odbijaniu naszych, nawet jeśli miałabym za to sama zostać złapana. - Lucas, ja będę musiała uciekać niedługo. Uczestniczysz w dywersji?
-Jakiej dywersji? - dopytał zdziwiony.
-Odbijmy dzisiaj pięć cel z sektora północnego.
-A co ty się wybierasz? Wiesz, że możesz zostać złapana prawda?
-Prawda, ale czym jest życie bez ryzyka.

<Lucas?>

Od Lucas'a C.D. Kate

Ruszyłem za dziewczyną zmieniając się przy okazji w wilka. Starałem się jej nie zgubić co było dość trudne.  Nie wiem ile czasu biegliśmy zmieniając co jakiś czas kierunek, aż wreszcie znaleźliśmy się przy wodospadzie. Szatynka wróciła do ludzkiej postaci i weszła do wody, a ja za nią. Domyśliłem się, że chodzi o to, żeby ten ktoś ktokolwiek nas goni zgubił ślad.  Przeszliśmy przez  lustro wody i znaleźliśmy się w jaskini. Przeczesałem włosy ręką i spojrzałem na dziewczynę, która usiadła na jednym z kamieni. Podszedłem do niej.
-Lucas jestem.-Powiedziałem i lekko się uśmiechnąłem. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem.
-Kate.-Mruknęła, a ja westchnąłem i spojrzałem na otaczające nas miejsce. Zaciekawiły mnie rysunki na ścianach jaskini.
-Byłaś tu kiedyś?-Zapytałem podchodząc bliżej ścian.
-Tak raz, ale było ciemno.-Mruknęła, a ja przejechałem dłonią po rysunkach. Były bardzo stare, i przedstawiały wilki. Przesunąłem się trochę dalej, a rysunki zmieniły się. Wydawały się mniej wyraźne, ale nadal można było stwierdzić co przedstawiają - czarownice. Dziewczyna nie patrzyła na mnie tylko świdrowała swoje paznokcie. Przeszedłem na drugą stronę i znów rysunki. Tym razem ludzie ze skrzydłami białymi i czarnymi.
-Anioły i upadli.-Szepnąłem, a dziewczyna podniosła na mnie wzrok.
-Lucas...-Powiedziała, a ja spojrzałem na nią.
-Ty krwawisz.-Dodała po chwili, a ja wzruszyłem ramionami.
-Nic mi nie jest.-Powiedziałem, a dziewczyna podeszła do mnie i przejechała ręką po plecach, a ja syknąłem kiedy doszła do prawej łopatki.
Kate

Od Kate Cd. Lucas'a

Nim poczułam uderzenie przemieniłam się wilka jako rodowita niezgodna wszelkie przemiany były bezbolesne i pozbawione skutków ubocznych więc cóż miałam farta nie licząc tego, że od tyłu zaszedł mnie od tyłu jeden z tych typów i drasnął mi kłami skórę na szyi, która lekko się zaczerwieniła. Dopiero kiedy chłopak raczył mnie wypuścić spod siebie przemieniłam się.
-Dzięki, ale dałabym sobie radę. - uśmiechnęłam się lekko.
-Widziałem, jak sobie świetnie dawałaś radę. - mruknął.
-Gwarantuję, że dałabym. Zobacz. - lekko wstrząsnęłam ręką w powietrzu i w górę powędrowały czerwone iskierki.
-Czarodziejka czy wilkołak? - zapytał.
-Rodzona niezgodna,a ty wilkołak? - zapytałam na co on potaknął
-Rzadko się takie spotyka.
-No tak bo wszystkich wybił sektor północny, nawet tacy jak my obrócili się przeciwko swoim. Kiedyś było inaczej. Dopóki nie wmieszaliśmy się w tłum nikt nie mógł zostać strażnikiem czy łowcą głów, a nawet zabójcą jeśli nas nie zabijają to trzymają dla własnej uciechy i torturują.
-Tak masz rację, podobni do nas schodzą na psy.
-Jaki to sektor? - zapytałam przypominając sobie o tym, że nigdy go nie widziałam na sektorze zachodnim, a znam tam wszystkich.
-Wschód. - mruknął.
-To trochę daleko się zapuściłam. No nic mam nadzieję, że nikt nie wie, że przekroczyłam tereny łowieckie. - zerknęłam za chłopaka. Zobaczyłam znajomą twarz za nim. - Jestem Kate, udawaj, że mnie nie znasz. - znów sekretnie zerknęłam na osobę no tak łowca głów nie mogę go zabić bo wzbudzilibyśmy 5 poziom zagrożenia i w kilkanaście minut pojawiliby się strażnicy.
-Co? - zdziwił się.
-Chodu. - szepnęłam, odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec przemieniając się w drodze w panterę.

<Lucas?>

Od Lucas'a

Szedłem przez las zmierzając w stronę wodospadu, kiedy usłyszałem krzyk.
-Znowu te p*******e wampiry.-Warknąłem i ruszyłem w tamtym kierunku. Minęło parę minut, a ja zauważyłem trójkę mężczyzn, którzy otoczyli jakąś dziewczynę. Mówili coś do niej, ale jedyne co dostali w odpowiedzi to prychniecie. Szatynka dostała za to w twarz. Wyszedłem za drzewa.
-Co lepiej znęcać się nad słabszymi?-Mruknąłem obserwując ich reakcje. Dwaj natychmiast mnie otoczyli pokazując kły. Zmieniłem się w wilka i przyjąłem postawę bojową. Rzuciłem się na jednego z nich powalając na ziemie. Nie chciałem ich zabić, tylko przestraszyć. Widać było, że to nowicjusze. Wampir znieruchomiał pode mną.  Drugi z oprawców rzucił mną o drzewo. Zsunąłem się po nim w dół i otrząsnąłem szybko. Skoczyłem na wampira, ale ten szybko się mnie pozbył.
-Zostawcie go, szef wzywa.-Zarządził krwiopijca, który nadal stał koło dziewczyny.
-Nie, muszę się z nim policzyć.-Warknął mężczyzna, który poległ jako pierwszy. Starł krew z rany na policzku i zaczął iść w moim kierunku.
-Nie teraz.- Mruknął ich przewodzący i w mgnieniu oka znalazł się w połowie drogi między mną, a drugim wampirem.
-Dobrze.-Prychnął, a pozostała dwójka zniknęła. Krwiopijca zmierzył mnie lodowatym spojrzeniem i uśmiechnął się szelmowsko. Wyrzucił coś i zniknął. Usłyszałem tykanie.
-Uciekaj!-Krzyknąłem, ale dziewczyna stała jak zaklęta w miejscu. Westchnąłem i rzuciłem się biegiem w jej stronę. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem za sobą nie przestając biec. Puściłem dziewczynę przodem, a bomba wybuchła. Poczułem siłę odrzucającą i oboje upadliśmy na ziemie. Zasłoniłem dziewczynę własnym ciałem czekając, aż wszystkie pozostałości wybuchu opadną na ziemie. Kiedy się skończyło odsłoniłem dziewczynę przekręcając się na plecy. Westchnąłem.
Kate ?

Od Mii Cd Samuel'a

Przyjrzałam się mu dokładne i opadłam z powrotem na łóżko. Pachniał dziwnie ale nie potrafię rozróżnić jego zapachu. Dopiero co wchodzę w to życie. Czułam się bardziej żywa i już mnie tak wszystko nie boli.
- Jak to zrobiłeś, że nie wiję się teraz z bólu – zapytałam szeptem
- Magia – uśmiechną się lekko.
- To była najgorsza noc w moim życiu... - wyznaję ziewając. Podnoszę rękę do góry i przyglądam się jak zginam palce. To takie dziwne uczucie teraz. Jeszcze niedawno miałam łapy na których nie potrafię stać, a teraz ręce. Dziwnie się czuję.
- Muszę wrócić do domu i spakować te rzeczy które nie są we krwi albo poszarpane. J****e wilkołaki. Zniszczyły mi całe życie – ukryłam twarz w dłoniach – Dlaczego czuję się tak dziwnie ?
???

Lucas

                                         
Witamy pierwszego wilkołaka!!!
Lucas!

Jemma

Witamy kolejną kobietę rasy wilkołak!!!
Jemma!

Draco

Witamy pierwszego czarodzieja!!!
Draco!

Vasilisa

Powitajmy nową Upadłą! 
Vasilisa