niedziela, 23 sierpnia 2015

Od Jonathan'a CD Ash'a

Przypatrywałem się palącemu chłopakowi. Wychodził na to, że nie chce, aby jego koń wdychał dymu, bo odgonił go tuż po zapaleniu.
- Czyli konia nie chcesz otruć, a mi dmuchasz tym prosto w twarz?- rzuciłem mu oskarżenie, kucając naprzeciwko chłopaka.
- Dokładnie tak- przechylił się do mnie. Nasze twarze dzieliły milimetry. Ash dmuchnął mi dymem centralnie w usta i częściowo w nos. Zacisnąłem powieki i zasłoniłem twarz rękami schowanymi w rękawach przydużego swetra.
- To nie fajnie...- wyszeptałem, czując jak czarny sweter zsunął się z mojego ramienia. Chłopak zawiesił wzrok na odsłoniętej części ciała i przygryzł wargę. Jednak po chwili znowu zaciągnął się papierosem. Chwyciłem sweter i przeciągnąłem go na właściwe miejsce. On jedynie wzruszył ramionami. Zmrużyłem oczy.
- Masz strasznie długie rzęsy- powiedział nagle- ogólnie jesteś bardziej jak kobieta. Chudy, drobny, delikatny...
- Kto powiedział, że jestem delikatny?!
- Ja- nagle uderzył mnie stopą w bok, przez co straciłem równowagę i upadłem- widzisz? Jesteś słaby. A co za tym idzie-delikatny.
- Wcale nie!- na to wsadził papierosa do ust, a po chwili leżałem pod nim. Zaciskał palce na moich nadgarstkach. Zagryzłem mocniej szczękę.
- Jesteś delikatny, Jona- wyszeptał i mocniej ścisnął moje nadgarstki na co zawyłem żałośnie. Od razu mnie puścił i został nade mną klęcząc. Odwróciłem głowę, czując upokorzenie. Miał rację. Jestem słaby i delikatny. Wstał, nie zwracając już na mnie zbytniej uwagi i wrócił pod drzewo. Usiadłem po turecku, wpatrując się w niego. Zapalił drugiego papierosa, u wcześniej gasząc poprzedniego.
- Starczy ci...- wyszeptałem.
- Co?- spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Starczy ci...- powtórzyłem nieco głośniej- to nie jest zdrowe.
- Czemu się tak o mnie martwisz? Praktycznie mnie nie znasz.
- Nie chcę, żeby coś ci się stało- spuściłem wzrok na ręce i zacząłem bawić się palcami- wystarczająco dużo ludzi ginie w tego powodu...
- Jesteś nadwrażliwy.
- Nie. To znaczy tak. Boję się o ciebie. Zdążyłem się do ciebie przywiązać przez tą godzinę czy dwie...
- Ouch... to... urocze?- mruknął niemrawo- ale mi to raczej nie zaszkodzi. Jestem smokiem, dym to dla mnie chleb powszedni, nie masz się o co martwić Jonathan.
- Jona. Pełne imię jest zbyt poważne. Dlatego ja mówię na ciebie Ashie- wyszczerzyłem się, przekrzywiając głowę.
- Ashie...- chłopak jednak się lekko się uśmiechnął.
- Tak... Ashie. To słodkie!- zachichotałem niczym dziewczynka.
- Boże. Jesteś taki dziecinny.
- Co zrobisz? Nic nie zrobisz! Ej popatrz, twój koń przybiegł!- wskazałem na czarnego ogiera.
- To Angus. Tak na marginesie...
- Będę mógł kiedyś na nim pojeździć?- spytałem patrząc na Ash'a.
- Nie wiem... zobaczę.
- Okay!- wyciągnąłem dłoń do ogiera. Pokłusował ku mnie i trącił nieśmiało chrapami moje palce- Dobry konik... jesteś tak uroczy jak twój pan- pogłaskałem go po łbie. Usłyszałem tylko prychnięcie smoka.
- Ja? Uroczy? Czemu tak o mnie mówisz?
- Bo jesteś uroczy. Nie zdajesz sobie z tego sprawy.
- Pod jakim względem?
- Jak dla mnie- pod każdym. Ale wiesz, jestem dziwny, więc nie ma się co dziwić. Nie dziw się, że dziwak jest dziwny, gdy mówi, że jest dziwny. ALE TO BYŁO DZIWNE!- wyszczerzyłem się.
- Dobijasz mnie...
- Ach, spokojnie, ja siebie też- wstałem, by mieć łatwiejszy dostęp do konia. Był naprawdę wielki, jak dla mnie, olbrzym.
- Angus- koń skierował łeb ku chłopakowi- bądź miły dla Jonathan'a- na to zarżał radośnie i musnął chrapami moją głowę, na co zachichotałem i przejechałem dłonią po jego łbie- Serio jesteś jak dziecko.
- Po prostu lubię na wszystko patrzeć przez pryzmat szczęścia, Ash. Nie moja wina, że jestem nadpobudliwym, dziecinnym optymistą. To znaczy trochę moja... ach, nie ważne! Każdy jest inny i tyle!- oparłem czoło o głowę zwierzęcia, uśmiechając się przy tym błogo pod nosem.

(Ash? U mnie też niezbyt default smiley xd)

Brak komentarzy: