piątek, 14 sierpnia 2015

Od Ash'a DO Scarlet

Dni mijały dosyć... żmudnie. Nic się ciekawego nie działo. Przez ostatnie kilka dni nikogo nie widziałem, przez co zacząłem gadać do Angusa. Sięgnąłem ręką do kieszeni spodni. Wyciągnąłem paczkę fajek. Jednak ku mojemu zdziwieniu była zaskakująco lekka, co nie wróżyło nic dobrego. Otworzyłem, ale zastałem tam kompletną pustkę. Zakląłem pod nosem. Wziąłem głęboki oddech starając się jakoś uspokoić. Że też akurat teraz... Musiałem czym prędzej znaleźć jakieś miasto bo jak nie to zacznę schizować. Przeczesałem ręką włosy. W pewnym momencie Angus zaczął się dziwnie zachowywać.
- Co jest mały...- schyliłem się lekko klepiąc go po szyi.
W odpowiedzi tylko zarżał. Ktoś był w pobliżu. Zatrzymałem mojego wierzchowca i zeskoczyłem na ziemię. Przykucnąłem kładąc rękę na podłożu. Ktoś był niedaleko. No w końcu! A już się obawiałem że to jakieś totalne odludzie. Złapałem za wodze i ruszyłem w stronę małego lasku. Drgania były coraz silniejsze. Po dziesięciu minutach dostrzegłem jakąś dziewczynę siedzącą na ziemi wśród krzaków. Wciągnąłem powietrze nosem. Była człowiekiem. Może będzie miała fajki? Oby tak. Podszedłem bliżej. Jak zauważyłem rozmasowywała kostkę, która prawdopodobnie była skręcona. Jakby było inaczej nie siedziała by tutaj.
- Coś się stało?- spytałem jak gdyby nigdy nic, przyglądając jej się.

<Scarlet?>

Brak komentarzy: