Spojrzałam na chłopaka po czym skinęłam głową. Pewnie musiał być to szok
dla całej jego rodziny, zwłaszcza dla niego. Trudno sobie wyobrazić, że
ktoś wychodzi i już nigdy więcej nie wraca. Tęskniłam cały czas za mamą
pomimo iż znam ją jedynie z fotografii i opowieści chyba nie chce
wiedzieć, jaki byłby mój ból, gdybym ją straciłam w tym wieku...
- Zgadzam się - Uśmiechnęłam się lekko - Słuchaj - Zaczęłam niepewnie, w sumie to nawet nie wiedziałam jak dobrać słowa
- Tak? - Spojrzał na mnie unosząc jedną brew
- W sumie to skoro lubisz zabawy, alkohol to może wyjdziemy wieczorem?
Nie znam jeszcze zbyt dobrze okolicy - Wyznałam spokojnie dokańczając
swój sok
- Ciężko mi sobie Ciebie wyobrazić z alkoholem - Uśmiechnął się jedynie, za co skarciłam go wzrokiem
- To, że lubię książki, nie oznacza, że nie umiem się bawić. Poza tym
czarodzieje, muszą znać zaklęcia, a skąd mam je wziąć jak nie z książek -
Mruknęłam odnosząc szklanki do kuchni
- Wypijesz dwa szybkie i będziesz pod stołem? - Zaśmiał się - Ja nie jestem tragarzem do domu Cię nie doniosę
- Ty się lepiej martw o siebie, głowę akurat mam mocną - Mrugnęłam do
niego - Nie daj się prosić, nie licząc sprzedawcy ksiąg jesteś tutaj
moim jedynym znajomym - Prychnęłam - Wszyscy zostali w pozostałym
mieście, a nawet nie miałam okazji, żeby kogoś poznać - Westchnęłam
Alex?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz