czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Kate Cd. Samuel'a

Nie miałam ochoty walczyć.
-Nie zginiemy oboje, ponieważ każdy z nas zadałby ostateczny cios w innym czasie. Nie będę z tobą walczyć, za dużo niezgodnych już zginęło.
-Zginęło przez takich jak ty, którzy ruszali do walki bez przygotowania, przez ciebie nie przeze mnie zginął twój kochaś. - mówił to ze stoickim spokojem, a ja nie mogłam tego znieść jak spokojnie mówi o umieraniu, jak rani mnie tym wypominając mi ciągle, że Drake nie żyje. Zeskoczyłam z gałęzi i wylądowałam miękko na trawie. Wstałam i skierowałam się w las. Nie mogę używać zabójczej magii w obrębie drzewa. Zbyt długo zwlekałam z uratowaniem go. Nie miał już mocy, nie był już tym kim dawniej. Dylan uciekł jak tylko wszyscy skupili na mnie uwagę... dupek. Rozwinęłam skrzydła i poleciałam z powrotem do północnej strefy, do wyrwy w ścianie. Podeszłam spokojnie do ciała, którego jeszcze nikt nie wziął. Muszę go stąd zabrać i pogrzebać w odpowiedni sposób, nie mogę go tak zostawić. Nie dam rady przenieść ciała bez pomocy, będę musiała się porządnie osłabić by go stąd zabrać. Pozbierałam myśli i spojrzałam na ciało, które uniosło się kilka stóp nad ziemię. Podniosłam łuk z ziemi, który tu został po jatce jaką zgotowałam tym wszystkim co go skrzywdzili. Wszyscy zasługują za śmierć, nawet ten parszywy niezgodny. Kiedy udało mi się wylecieć z twierdzy kilka ostatnich metrów na ziemię pokonałam już bez skrzydeł bezwładnie spadając, tak osłabiły mnie emocje, walka z nim i użycie czarów w pełnym skupieniu. Opadłam na liście. Nie do końca rozpoznawałam tą część lasu, ale w obecnym stanie mało mnie to obchodziło. Spojrzałam na martwe ciało przyjaciela kilka stóp ode mnie. Poczołgałam się tam. Teraz mogłam go spokojnie opłakać. Zrobiłam to, ostatecznie pochowałam go bez użycia magii, w miejscu, które oboje kochaliśmy w lesie. Zaznaczyłam to miejsce wyjąc na kamieniu imię i nazwisko oraz krótkie epitafium "spoczywasz tu... w lesie... gdzie zawsze kochaliśmy przebywać". Chciałabym go przywołać, ale nie mogę to jedyna rzecz której nie mogę zrobić zmusić go by wrócił. Wycieńczona, po kilku krokach poczułam ukłucie w okolicach szyi. Chciałam podrapać się w tamto miejsce, ale wyczułam metal, wyszarpnęłam małą strzałkę
-Strzałka usypiająca. - mruknęłam jakby pytająco i opadłam na ściółkę widząc jeszcze kogoś w białym fartuchu łapiącego mnie za nadgarstek pewnie w celu sprawdzenia pulsu. I straciłam przytomność już wiedząc gdzie się obudzę.

<Samuel?>

Brak komentarzy: