wtorek, 11 sierpnia 2015

Od Kate cd. Lucas'a

-Taa widzę, że coś jest. - mruknęłam cicho. Okazało się, że w materiale jego bluzy była dziura jakby czymś cięta pewnie odłamki go poraniły.
-Daj spokój nic mi nie jest.
-W d***e byłeś g***o widziałeś. - odparłam nieustępliwie. Starałam się zachować w miarę zimną krew. Nie lubię widoku czyjeś krwi więc zawsze się denerwuję. - Nie jestem medykiem, ale na taką rankę sposoby znam, w końcu jakoś trzeba się leczyć po strzałach łowców nagród. Zdejmij koszulkę, bo jeśli materiał się przylepi do rany to nie będzie miło. - poprosiłam ten jakby niechętnie ją zdjął i rzucił na bok. Podeszłam do wodospadu i wzięłam stamtąd trochę wody nie miałam niestety żadnych liści by zrobić opatrunek, więc postanowiłam użyć magii w jakimś małym stopniu. Zakręciło mi się co prawda w głowie na kilka sekund, ale nie miałam Lucas'a na sumieniu. Co było zdecydowanie dużym plusem. Pora dnia też nie była za ciekawa bo za godzinę zachód i dzisiaj jest kolejne sekretne natarcie na lochy w sektorze północnym, Muszę w nim uczestniczyć, chcę pomóc w odbijaniu naszych, nawet jeśli miałabym za to sama zostać złapana. - Lucas, ja będę musiała uciekać niedługo. Uczestniczysz w dywersji?
-Jakiej dywersji? - dopytał zdziwiony.
-Odbijmy dzisiaj pięć cel z sektora północnego.
-A co ty się wybierasz? Wiesz, że możesz zostać złapana prawda?
-Prawda, ale czym jest życie bez ryzyka.

<Lucas?>

Brak komentarzy: