wtorek, 11 sierpnia 2015

Od Lucas'a C.D. Kate

Spojrzałem na nią, rzadko można spotkać taką dziewczynę.
-Nie uczestniczę w tej akcji.-Powiedziałem wstając. Kate nie odpowiedziała. W ciszy ruszyliśmy w stronę wyjścia. Przedzieraliśmy się przez las, aż do jego skraju.
-Dziękuje.-Powiedziałem w nadziei, że dziewczyna domyśli się o co chodzi.
-Nie ma sprawy.-Odparła i lekko się uśmiechnąłem. Każde poszło w swoją stronę. Włóczyłem się bez celu po miasteczku. W pewnej chwili ktoś wciągnął mnie do ciemnej uliczki.
-Czego chcesz?-Mruknąłem rozmasowując bolące ramie.
-Dzisiaj jest organizowana dywersja, potrzebujemy paru osób, które zajmą się rannymi. Pamiętaj masz u mnie dług.- Powiedział Klaus.
-Dobra, kiedy i gdzie?-Warknąłem opierając się o mur.
-Chodź.-Powiedział i zaczął mnie prowadzić uliczkami, co chwile zmieniając kierunek. Wreszcie dotarliśmy do niepozornie wyglądającej chatki na skraju miasteczka. Weszliśmy do środka, a potem schodami do piwnicy. Okazało się, że tu kiedyś stał zamek i pozostały po nim podziemia. Weszliśmy do dużego pomieszczenia, gdzie stało dziesięć łóżek. Stanąłem pod ścianą czekając. Minęła może godzina, albo jeszcze dłużej. Do pomieszczenia wpadło czworo wampirów, a każdy z nich trzymał na rękach jedną osobę. Szybko położyli ich na łóżkach. Dwie elfki zajęły się poważniej rannymi, a ja razem z jakąś anielicą pozostałą dwójką. Przemyłem rany wysokiej blondynce. Była bardzo wychudzona i pobita. Założyłem opatrunki i nasmarowałem resztę stłuczeń maściami. Ktoś zaprowadził dziewczynę do pomieszczenia obok, w którym pewnie ją nakarmią i przebiorą.
-Brakuje jednej osoby.-Pomyślałem rozglądając się po pomieszczeniu. Elfki nadal zajmowały się poszkodowanymi, a anielica odprowadzała jakiegoś chłopaka do pomieszczenia gdzie była już blondynka. Czekałem na dalsze wydarzenia. Po chwili drzwi się otworzyły i wpadło trzech wampirów.
-Dylana, pojmali.-Warknął jeden z krwiopijców kładąc dziewczynę na łóżku. Podszedłem do niej i zamarłem.
-To Kate.-Szepnąłem i zacząłem opatrywać jej rany. Dziewczyna była nie przytomna. Przemyłem jej delikatnie rozcięcie nad łukiem brwiowym. Kiedy przyłożyłem wacik nasączony spirytusem szatynka syknęła.
-Wraca do żywych.-Pomyślałem i lekko się uśmiechnąłem. Okazało się, że dziewczyna ma skręconą kostkę i złamane parę żeber. Zabandażowałem jej kostkę i tułów.  Wszyscy skończyli i poszli do pokoju obok, żeby zaspokoić swój głód. Ja jednak zostałem przy dziewczynie i czekałem, aż sie obudzi. Nasączyłem kolejny wacik spirytusem i podstawiłem jej pod nos. Zadziałało... Kate otworzyła oczy i odsunęła moją rękę z pod jej nosa.
Kate

Brak komentarzy: