środa, 12 sierpnia 2015

Od Jemmy

Otworzyłam szeroko oczy i podniosłam się na łóżku do pionu. Przetarłam lekko spocone czoło i westchnęłam próbując unormować oddech. Podeszłam do okna, otworzyłam je na oścież i usiadłam na szerokim, drewnianym parapecie o kolorze ciepłego dębu. Zaciągnęłam się zapachem lasu i wpatrywałam się w ciemność przede mną. Oparłam głowę o framugę okna i przymknęłam oczy. Siedziałam tam aż do świtu, po czym mój żołądek zaczął domagać się jedzenia...
-Ugh... -Warknęłam, gdy burczenie w brzuchu po raz kolejny przerwało mi rozmyślanie o przyszłości.
Zwinnym ruchem wyskoczyłam przez okno i przymknęłam je, tak, by nikt nie domyślił się, że jest otwarte. Powoli ruszyłam do baru, by coś zjeść.
Nie chciało mi się polować, tak naprawdę nie lubiłam tego. Wolałabym być teraz czarodziejką, lecz los postanowił pokrzyżować mi wszystkie dotychczasowe plany i zesłać mi na drogę wilkołaka, w którym poważnie się zadurzyłam. Później ugryzienie, by być razem na zawsze, bla bla bla... Staję się wilkołakiem i puff... Znika, a ja zostaję sama z tym wszystkim.
Nawet nie zauważyłam, gdy przekroczyłam próg baru, do którego zmierzałam. Siedziały w nim tylko 3 osoby, każda sama. Usiadłam przy wolnym stoliku przy oknie, z dala od reszty. Wzięłam do ręki kartę dań i zaczęłam lustrować ją wzrokiem.
-Ekhem... Co podać panience? -Odchrząknął kelner, który właśnie do mnie podszedł. Uśmiechał się do mnie tak bardzo sztucznie, że miałam ochotę zwymiotować. Zmierzyłam go zniesmaczonym wzrokiem i wróciłam do karty dań.
-Krwisty stek... -Mruknęłam ignorując jego obecność i mówiąc bardziej do okna, niż do niego.
-A do tego zie... -Zaczął, lecz przerwałam mu.
-Tak. -Żachnęłam się i odłożyłam kartę dań, przyglądając się jego osobie. Posiadał dość ciemną karnację w porównaniu ze mną, czekoladowe włosy i oliwkowe oczy.
Mężczyzna kiwnął głową notując coś w swoim zeszyciku i zniknął gdzieś w kuchni. Westchnęłam wypuszczając powietrze ze świstem. Rozsiadłam się wygodniej na fotelu czekając na zamówienie. Nagle usłyszałam czyjeś kroki zmierzające w moją stronę. Nie otwierałam jednak oczu, w nadziei, że nie idzie do mnie, a do stolika obok.
-Wolne? -Zapytał nagle, na co ja otworzyłam oczy i zmierzyłam go niezadowolonym wzrokiem
-Jak multum innych stolików... -Mruknęłam obserwując jego postawę.

Ktoś??

Brak komentarzy: