-Michael? Małpko? -Spuściłam głowę do dołu i zamyślałam się.
-tak.-Odparł lakonicznie.
-Nie znam -Wyszczerzyłam się, a w każdym bądź razie nikogo takiego nie pamiętam -Wystawiłam język, po czym się zaśmiałam.
-Kobieto. Otrząśnij się -Szturchnął mną lekko.-Co ty ze sobą zrobiłaś?
-Żyję póki mogę..... a no tak ja nie umrę -Ścięłam go wzrokiem. -Ciekawe
dlaczego.-Wyrwałam się z jego żelaznego uścisku i pomaszerowałam do
okna. Oparłam się o parapet i westchnęłam.
-Czyli jednak....
-Tak pamiętam kim jesteś... mam prześwity. -Przygryzłam wargę i spojrzałam na niego kątem oka zdołowana.
-Nat..-Poczułam jego dłoń na swoim ramieniu.
-Zostaw. -Warknęłam i zamknęłam oczy.
-Wiesz, że to dla twojego dobra?
-Wolałabym zostać z rodzicami... -Uderzyłam pięścią o marmur.
-Przykro mi z tego powodu...ale...
-Ale co? Odebrałeś mi ich a później wychowywałeś mnie jak młodszą
siostrę którą NIE jestem.-Spojrzałam na niego lekko zdołowana tą całą
sytuacją. Milczeliśmy przez chwilę. -Dlatego teraz moje życie wygląda
tak.
<Michael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz