Spojrzałam na niego kontem oka. Nie wiem czemu ale bałam się to wymówić na głoś ale jednocześnie cichłam się wyżalić.
- Od dziś w nocy. - powiedziałam smutno
- Wiesz, że miałaś szczęście ?
- Szczęście ?! Niby jakie w tym szczęście, że myślałam, że umrę z bólu? -
oburzyłam się. Wszystko się we mnie gotowało. Fala bólu przeszyła moją
głowę. Jęknęłam.
- Uspokój się. Mówiąc, że miałaś szczęście chodziło mi o to że bardzo mało kobiet przeżywa przemianę. To rzadkie.
- Tak bo my jesteśmy słabsze... - powiedziałam chodząc z łóżka i idąc do kominka. Usiadłam na brudnej ziemi.
Popatrzałam na chłopaka ale ten nic nie powiedział tylko się patrzał przez okno. Westchnęłam wpatrując się w ogień.
- Wiesz co? Chyba wolałabym umrzeć wczoraj razem z rodzicami gdy nas
zaatakowały wilkołaki. Czemu musieli wybrać mnie ? Na moich oczach
wymordowali ich, a następnie zaciągnęli mnie do lasu.... Wolałam taką
śmierć niż teraz przez łowców być zabita. Nie mam nikogo. Nie mam gdzie
wrócić. Będę tylko uciekać aż mnie nie złapią. - mówię, a dokładnie
użalam się nad sobą. Łzy ciekną mi po policzkach, a moja ręka zmierza w
stronę ognia. Słyszę jak chłopak się rusza ale ignoruję to. Wkładam rękę
ale ogień mnie nie parzy. Wyciągam rękę, a tam kołysze się płomyk.
Kącik moich ust lekko unosi się do góry.
???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz